:D

czwartek, 15 sierpnia 2013

18

Jeśli chcesz mi coś powiedzieć to powiedz prosto w oczy.A nie obgaduj mnie za plecami. 


Mówiłaś ze jesteś moja przyjaciółką.Moja przyjaciółka nie obrażała by się o to ze z kimś wychodzę.Moja przyjaciółka nie obgadywała by mnie za plecami i nie opowiadała by bzdur na mój temat.



Kolejny dzień przeleżeć w łóżku pod kocem, z kubkiem gorącej herbaty, słuchawkami w uszach i po zastanawiać się nad swoim życiem. Nad tym, ile spraw spieprzyłam i czy jeszcze coś da się z tego naprawić i w jaki sposób to zrobić.


Podobno nadzieja umiera ostatnia, więc niech ktoś powie mojemu sercu, żeby dało sobie spokój i nie przejmowało się niektórymi sprawami, bo jest to bez sensu.



„Wielu ludzi wkracza w nasze życie zupełnie przypadkowo. Niektórzy pojawiają się na kilka dni, inni niekiedy nawet tylko na kilka godzin. Nieliczni pozostają z nami na zawsze."


Mam już wszystkiego dość. Mam dość łez,mam dość smutku,mam dość tęsknoty.
Dlaczego nie może być tak jak dawniej ?  


Czasem zbyt szybko odchodzą ludzie których kochamy.  


Żyj na swój sposób, a nie według instrukcji innych.


Rób to co kochasz nie przejmuj się opinią innych..


Kiedyś śmiałam się z jednej dziewczyny. Chciałam się popisać przed znajomymi.
Nie wiedziałam co ona czuje.Nie wiedziałam ze ją aż tak to boli. Pewnego dnia gdy usłyszałam ze w łazience ktoś płacze. Chciałam wyjść z łazienki ale nie mogłam.Nie mogłam tak po prostu wyjść .Wiec podeszłam do drzwi i otworzyłam. Zobaczyłam tam dziewczynę z której się śmiałam. Była cała zapłakana.Nagle zdałam sobie sprawę ze to przeze mnie i przez moje koleżanki.Gdy chciałam coś powiedzieć ona wstała i wybiegła z łazienki.Nie wiedziałam co robić czy iść do nauczyciela czy za nią biec.Nie zrobiłam ani tego ani tego.Po prostu poszłam do klasy i nic nie zrobiłam.Na następny dzień rozglądałam się za nią ale jej nie było w szkole. Pomyślałam sobie ze może zaspała lub coś w tym rodzaju. Rozglądałam się tak za nią przez tydzień dalej jej nie było.Gdy minęły 2 tygodnie poszłam do jakiegoś nauczyciela i zapytałam czy coś się stało .Powiedział mi żebym poszła do dyrektora.Wiec tak zrobiłam. Gdy weszłam do sekretariatu i zapytałam o nią. Okazało się ze ona nie chciała przychodzić do szkoły z naszego powodu.Bała się mnie i moich koleżanek.Wtedy postanowiłam ze po proszę o jej  numer. Chciałam do niej zadzwonić i ja za wszystko przeprosić. Chciałam. Gdy tylko moje koleżanki dowiedziały się o tym zaczęły się ze mną kłócić. Nie słuchałam ich.Wzięłam telefon i zadzwoniłam. Przeprosiłam ją. Następnego dnia gdy weszłam do szkoły "moje" koleżanki zaczęły się ze mnie śmiać,zaczęły mnie przezywać,jedna z "moich" koleżanek zaczęła szarpać moja torbę i ja zniszczyła,polała książki sokiem owocowym  .Wtedy poczułam się jak tamta dziewczyna z której się śmiałam. Poczułam jak to boli. Wiedziałam ze gdy będę chodzić do tej szkoły będzie tak codziennie. Chciałam powiedzieć komukolwiek ale się bałam. Bałam się ich tak samo jak ta dziewczyna bała się nas.Nie chciałam chodzić do tej szkoły ale musiałam. Pewnego razu nie wytrzymałam. Miałam już tego dość.Nie mówiłam o tym moim rodzicom bo wiedziałam ze tylko pójdą do dyrektora. Postanowiłam ze będę chodzić na wagary.Nie udało mi się to.Wtedy pomyślałam o tamtej dziewczynie. Zadzwoniłam do niej. Odebrała jej mama. Powiedziała ze chciała popełnić samobójstwo,ze pocięła sobie żyły. Wiedziałam czyja to wina. Postanowiłam iść do nich i im to wykrzyczeć w twarz. Zrobiłam tak nie patrzyłam  czy są ludzie czy nie. Oczywiście one zaczęły się ze mnie śmiać. Zaczęły wmawiać wszystkim ze tak naprawdę jestem nikim.
Poszłam do łazienki. Zaczęłam płakać. Myślałam ze nie wytrzymam. Wzięłam do reki telefon i wybrałam numer  do tej dziewczyny.Znowu odebrała jej mama.Nie wiedziałam co powiedzieć. Powiedziałam tylko przepraszam i się rozłączyłam. Zadzwonił dzwonek. Wiedziałam ze muszę iść na lekcje ale nie miałam ochoty.Nie mogłam przecież tez cały czas siedzieć w łazience.Nie wiedziałam gdzie mam pójść,co robić.Do głowy przychodziła mi tylko jedna myśl. Po co mam żyć skoro nikt mnie nie lubi?. Wyszłam z łazienki. Dalej płakałam. Wszyscy wchodzili do klas.Nie obchodziło mnie to ze ktoś mnie widzi. Wybiegłam ze szkoły.Nagle zadzwonił telefon.To była ona.Jedna z "moich" koleżanek. Nie wiedziałam czy odebrać czy odrzucić. Odebrałam. Słyszałam tylko  jej śmiech i ludzi którzy krzyczą do telefonu ze jestem nikim.Ze nikt mnie nie chce. Rozpłakałam się bardziej. Wybiegłam na jezdnie...Czekałam aż nadjedzie jakiś samochód. Nadjechał. Zaczął trąbić ale ja dalej stałam.Nagle poczułam uderzenie. Gdy otworzyłam oczy byłam już w szpitalu. Przy łóżku  stali moi rodzice i cała klasa. Były tez tam one "moje"koleżanki. Byłam zła. Zaczęłam krzyczeć żeby się wynosili. Zaczęłam płakać.Oni dalej stali i się na mnie patrzyli. Znowu krzyczałam. Nie posłuchali mnie.Nagle przyszedł lekarz. Poprosiłam  go żeby  ich  stąd wyprosił. Posłuchali go.Wyszli. Zostałam sama. Wzięłam telefon i zadzwoniłam  to tej dziewczyny. Tym razem ona odebrała. Opowiedziałam jej wszystko. Po paru minutach rozłączyłam się. Włożyłam do uszu słuchawki i zaczęłam słuchać muzyki. Włączyłam mój ulubiony kawałek:


Nie mogąc powstrzymać łez zaczęłam śpiewać.Uwielbiam śpiewać. To mi zawsze poprawiało  humor. Nie tym razem.Gdy skończyłam słuchać  muzyki. Za chciało mi się spać. Zasnęłam. Po godzinę obudził mnie lekarz i powiedział ze nic mi nie jest i ze jutro lub pojutrze mnie wypisze.



Uff.Ale się namęczyłam :) 
4 komentarze=następna część   

Ostatnio zauważyłam ze jest coraz mniej wyświetleń.Dlatego postanowiłam napisać to opowiadanie :) Mam nadzieje ze się spodoba :) A i  nie chce znowu pisać ze usunę bloga bo raczej tego nie zrobię ale mogę zawiesić na czas nieokreślony(jak dalej tak mało będzie wyświetleń )  :) 


1 komentarz: