:D

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

13

Bycie singlem nie znaczy, że jesteś słaby, to znaczy, że jesteś wystarczająco silny, aby czekać na to, co zasługujesz.


Stojąc wtulona w Twoje ramiona byłam z siebie dumna. Widziałam, że możesz mieć każdą, ale nie każda może mieć ciebie.


A prawda jest taka, że czasami tak mi Ciebie brakuje, że ledwo mogę to znieść.


Zostało tylko echo, ciebie już tu nie ma, nie zmienimy już nic... Stoję i zaciskam swe pięści do krwi. W sercu mam ogień, ogień żłobi mi łzy. Zostało tylko echo, tylko powiedz mi... Dlaczego ?! Znów tylko ból zaciska mi pętle na szyi i nie rozumiem słów, którymi mówią do mnie inni, ich pragnień, ich gestów, ich wyrazów ich twarzy, ich prawdy, ich szczęścia i chyba nawet ich marzeń.



- Co ja mam robić?
- Zostaw go. Pozwól mu zatęsknić. Zobacz czy jemu zależy, bo Tobie zależy i on to wie. Wie, że mimo wszystko nie masz siły od niego odejść i tego nie zrobisz. Może właśnie dlatego taki jest.
- Nie wiem czy potrafię.
- Wiem, że dasz radę. Niech wie, że cierpisz i to z jego powodu. Za bardzo go kochasz...


A potem krzyczałam, że nie chcę nikogo, że tylko on, że on najważniejszy, że z nim i za nim...


- Tee, Mała. Nie rycz! - podszedł do mnie jakiś menel, z butelką taniego wina w ręku i przerwał moje rozmyślania.
- Żaden facet nie jest wart twoich łez.
- Pff... i kto to mówi...
- Posłuchaj rady starego człowieka. Wiem coś o tym, bo sam jestem facetem. Widzisz... Nie zawsze byłem taki jak teraz. Kiedyś byłem młody, szczęśliwy, skończyłem studia, miałem dobrą pracę i kochającą dziewczynę. A kiedy wspomniała coś o małżeństwie, przestraszyłem się, nie wiedziałem, czy jestem gotowy na taką odpowiedzialność. Powiedziałem jej o tym, poprosiłem o czas na zastanowienie i stwierdziłem, że powinniśmy trochę od siebie odpocząć. Biłem się z myślami, a ona myślała, że przestałem ją kochać. Gdy postanowiła odejść, nie zatrzymałem jej. A potem ona płakała przeze mnie tak, jak teraz ty przez tego swojego. Zacząłem topić smutki w alkoholu. Bo przecież ją kochałem. Zapomnieć tak na dobrą sprawę nic nie pomoże. Ale wódka koi wyrzuty sumienia, pomaga zatracić się w beznadziejnej obojętności. Ale co ja Ci będę truł. Już zostawiam Cię w spokoju.
Oddalił się parę kroków, odwrócił się i powiedział jeszcze:
- Dla mnie jest już za późno, ja już swoje życie przegrałem. Ty możesz ciągle walczyć o szczęście.

- Czekam na Ciebie.. - Na mnie, a po do czego ja Ci jestem potrzebna...? - No żebyś przyszła do mnie, bo misia zgubiłem i nie mam się do czego tulić...

- Ona już nie wróci...
- Wróci, wróci... Zobaczysz.
- Nie! Bo tam jest On...
- A kim jest On ?
- On ? On jest dla niej kimś ważnym. Kimś kto potrafi sprawić, że Ona się raduje. Kimś kto prostuje i koloruje jej życiową drogę. Właśnie dlatego Ona nie wróci..


- A Ty czego chcesz dziewczynko?
- Ja? Ja chcę tylko odzyskać utraconą nadzieję,
wiarę w miłość i drugą połówkę swego serca...


- A co jeśli któregoś dnia będę musiał odejść? spytał Krzyś, ściskając misiową łapkę.
- Co wtedy? Nic wielkiego, odparł Puchatek. Posiedzę tutaj i poczekam na Ciebie, bo jeśli się kogoś kocha, to ten ktoś nigdy nie znika, tylko siedzi i gdzieś na Ciebie czeka...




Wiesz, myślę o tym co noc. Co noc biję się z pytaniem "dlaczego", i próbuję odciągnąć od siebie wyrzuty sumienia. Czasem już nie mam sił - wymiękam. Nie umiem rozwiązać tej pieprzonej zagadki jaką jesteś Ty...! 


Usiadła na podłodze, nie wiedziała już co ma robić, nie mogła znieść tego faktu że była tylko jego kolejną zabaweczką do kolekcji. Sięgnęła po żyletkę, zacisnęła zęby, przyłożyła ją do nadgarstka, kiedy już miała otrzeć skórę, intensywny ból uderzył jej do głowy składając wszystkie myśli razem. Pomyślała - O nie! Co ja wyprawiam?! Obiecałam sobie że nigdy nie pozwolę kontrolować moim sercem jakiemuś dupkowi! 
Wstała, otworzyła okno, wzięła głęboki wdech, zaśmiała się sama do siebie z myślą że chciała zrobić takie głupstwo przez jakiegoś, nic niewartego chłopaka... 

W dniu ich rocznicy chłopak zasłonił swojej miłości oczy i prowadził ją do swojego pokoju. Te trzy lata minęły niewiarygodnie szybko. Ich związek był dojrzały i prawdziwy – już od pierwszych dni. Nie interesowali się niczym poza tworzeniem swojego szczęścia. Byli sobie nawzajem idealnym dopełnieniem. Kiedy zabrał ręce, odsłaniając jej oczy, dziewczyna ujrzała tysiąc dziewięćdziesiąt pięć małych, zapalonych świeczek we wszystkich kolorach tęczy.
– Tyle dni jesteśmy razem. Spójrz na te wszystkie promyki. Zobacz, ile ciepła dają. Właśnie taka jest moja miłość do Ciebie. Kocham Cię. – powiedział sprawiając, że na jej policzkach pojawiły się kryształowe krople, w których odbijała się cała paleta barw.


Fakt jest taki, że jesteśmy uzależnieni od innych ludzi. Od ich głosu, wzroku i serca. Od pomocnej ręki, tekstów, których czasem nawet nie ogarniamy i tych niewinnych min, kiedy nas o coś błagają. Żyjesz, bo Oni wypełniają Twoją pustkę, którą odczuwasz w samotności, pośród swoich czterech ścian. Żyjesz, bo Oni są przy Tobie, kiedy tylko tego potrzebujesz i weź to w końcu do cholery doceń! 

Nie była ideałem. Nie przypominała niczego, co piękne. Mówiła, że nie okazuje uczuć, ale robiła to mówiąc o nich. Próbowała być egoistką, bezskutecznie. Żyła po swojemu i chciała kogoś, kto będzie miał swój świat i znajdzie w nim dla niej miejsce. Nie chciała wiele, chciała jedynie mieć wszystko. Nie chciała podbić świata, tylko by ktoś go podbił dla niej, owinął w wielką czerwoną kokardę i dał jej w prezencie. Chciała spokojnego życia, w którym ciągle będzie się coś działo. Chciała żyć długo, ale nie dożyć starości. Umrzeć po cichu, ale żeby każdy o tym wiedział.


Nawet nie wiesz ile bym dała za parę gramów odwagi, by po prostu podejść do Ciebie i rozpierdolić Ci świat, zanim Ty zrobisz mi to po raz kolejny.

Przepraszam ze tak długo nie dodawałam ale nie było mnie parę dni :) Mam nadzieje ze nadrobiłam długim postem :D  Pozdrawiam i KOMENTUJCIE :D Elwirka :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz