:D

poniedziałek, 28 października 2013

25

To nie tak , że się poddałam. Po prostu daję spokój, bo to nie ma żadnego sensu, a niedługo nie będzie miało znaczenia.


Znasz to uczucie, kiedy jakaś osoba, staje się częścią Twojego życia i zaczynasz zastanawiać się, dlaczego nie znaliście się wcześniej? Wtedy potrafisz zmienić się tylko dla niej (…)Znasz to uczucie? Gdy ludzie spotykają się przypadkiem, a okazuje się, że czekali na siebie całe życie? Potem wszystko się plącze, nadchodzi koniec. Niema ich już. Więc po co w ogóle zaczynać…


Skłamałabym powiedziawszy że o nim nie myślę. Myślę. Czasami są takie dni kiedy jest w każdej godzinie, a takie godziny kiedy jest w każdej minucie. Ciągle zasypiam i budzę się z jego imieniem na moich ustach. Często łapie się również na tym, że wypatruje jego twarzy w ulicznym tłumie, ale wiem że to nie możliwe żebym ją w nim znalazła.Ale nie mogę się powstrzymać, to silniejsze ode mnie. Ciągle przyciskam twarz do brudnej szyby i moje oczy nadal są wilgotne kiedy ‚przypadkiem’ przejeżdżam obok miejsc gdzie spędzaliśmy razem czas. Najgorsze są drobiazgi, kiedy usłyszę piosenkę której słuchaliśmy, kiedy ktoś wymówi tytuł filmu o którym rozmawialiśmy. Kiedy poczuję zapach perfum, w które ubierałam się na nasze spotkania, kiedy gdzieś usłyszę jego imię..


Ja mam uczucia, rozumiesz? za każdym razem krzywdzisz mnie na nowo rozpadam się. Z sarkastycznym uśmiechem, wbijasz nóż w moje plecy. Sprawia Ci to radość? czerpiesz ją z upadku innych? przecież upadam przez Ciebie. Przecież to przez Ciebie wszystko się sypie. W zasadzie to tylko ja rozsypuję się na kawałki, bo jak człowiek, pozbawiony jakichkolwiek uczuć, poczuje ból serca, które pęka z miłości?







Teraz postaw się na jej miejscu. Wyobraź sobie, że to ona Ciebie zostawiła bez większego wyjaśnienia i nie zrozumienia, że Ty nie byłeś w stanie dojść do siebie, że to Ty wpadłeś w depresje i straciłeś większość znajomych, że to Ty miałeś ochotę umrzeć, że Ty nie wytrzymywałeś tego bólu po rozstaniu. Spróbuj wejść w jej skórę i chociaż przez chwile poczuć to co ona. Zastanów się co mogła myśleć o Tobie. Mogła powiedzieć, że jesteś skończonym skurwysynem, że znienawidziła Cię w dniu kiedy ją zostawiłeś, że życzy Ci takiego samego cierpienia, że nie chce Cię znać. Ale nie, ona Cię kocha. Słyszysz?. I uwierz, że nie było chwili kiedy pomyślała, że Cię nienawidzi, bo zawsze życzyła Ci szczęścia. Rozumiesz? Ty pewnie teraz nie potrafiłbyś spojrzeć w jej oczy, ale ona nadal czeka, tęskni 


"Jeśli kogoś kochasz to znajdziesz usprawiedliwienie dla jego każdego zachowania, nawet jeśli to co zrobił rozerwało Ci serce.W myślach będziesz powtarzać, że zrozumie swój błąd, że jeszcze będzie dobrze. Jeśli kogo kochasz to sama wbijasz sobie sztylet w serce, bo wolisz codziennie palić się bólem, niż odejść i tlić się tęsknotą."


Siadając na ławce czekała na autobus . tego dnia nie przeszkadzało jej , że spóźnił się on kilka minut . Powolnie weszła do niego popychana przez zmęczoną młodzież wracającą do domu ze szkół , odbiła bilet i zajęła ostatnie miejsce w autobusie , niedbale kładąc torbę na siedzeniu obok , by przypadkiem żadnej starej babie nie przyszło do głowy usiąść . Wsunęła w uszy słuchawki zamykając oczy i położyła głowę na szybie . Chciała się wyłączyć zupełnie , przestać myśleć , przestać oddychać a co najważniejsze – przestać czuć . Jedynym marzeniem była ucieczka z tego świata , nie miała sił dłużej w nim żyć . Stróżka ciepłych łez sunąca przez skroń zatrzymała się w szaliku . Nie chciała pęknąć przy tłumie cisnących się ludzi w autobusie , dlatego przełączyła piosenkę na bardziej żywszą . Nawet ona nie pomogła , bo krople zaczęły skapywać jeszcze bardziej intensywnie . W myślach wyzywała się od najgorszych , bo przecież miała być silna .

Mam dość krzywych spojrzeń, gdy przechodzę korytarzem. Mam dość tych okropnych słów na mój temat. To wszystko mnie przerasta.. Coraz częściej osoby, które mnie nie znają, krytykują, poniżają mnie.. Ta chora myśl, że wszyscy Cię nienawidzą, a rodzina w ogóle nie zwraca na Ciebie uwagi.. Ze swoimi problemami zostałam sama. Nikt nie próbuje nawet mnie zrozumieć. Zawsze jestem skreślana. Tak, jakby mnie nie było.. Może to lepiej..? Może w końcu mogę żyć własnym życiem, w które nikt się nie miesza. Ale jednak brakuje mi tej opieki, miłości, zrozumienia.. Nigdy nie mów, że wiesz, co ja czuję. Nie przeżyłeś tego, co ja. Nawet nie wiesz, jak dobre masz życie. Szkoda, że tego nie doceniasz..



Nic nigdy nie będzie 'takie samo', w dobie gdy wszystko się pozmieniało siedziałam w łóżku, zalana łzami- pokazywałam swój ból. Ty wtedy wykonywałeś ostatni skok, w odmęty czarnej wody, nikt cię nie powstrzymał. Mówią, że to nie moja wina, że ciebie już nie ma. Że to nie ja zdradziłam, ale nie mogę pozbyć się myśli co by było gdybym ci wybaczyła. Więc wyciągam nową żyletkę, nacinam powoli żyły, otwierając tym sobie drzwi do innego świata - drogę do ciebie. Jeszcze kilka sekund, zanim zamknę oczy, wpatruję się w nasze zdjęcie. Byliśmy tacy szczęśliwi...




Czasami po prostu chce zostać sama. Żeby najgłośniejszym dźwiękiem była cisza, najbardziej widocznym obrazem ciemność. 



piątek, 18 października 2013

24

Czasem ludzie zachowują się tak jakbyśmy w ogóle nie istnieli  A  gdy czegoś potrzebują nagle cie zauważają...


Mówisz ze ja cie ranie. . A tak naprawdę nigdy nie pomyslales  co ja czuje gdy traktujesz mnie jak powietrze.


Czasem po prostu  nie wytrzymuje i mowie coś czego nie powinnam. Mowie za dużo słów które cie ranią. Przepraszam.


Co mam Ci powiedzieć ? Że już nie daje rady? Że brakuje mi Twojego uśmiechu ? Że nie mogę poradzić sobie z najprostszymi czynnościami? Że ciągle płacze, bo już tutaj nie wytrzymuje? Że ciągle myślę, że beze mnie wszystkim było by lżej? Że chciałabym cofnąć czas i wrócić do dni, gdy byłam tak bardzo szczęśliwa? Chciałabym powiedzieć Ci o wiele więcej, że Cie kocham, że jesteś dla mnie najważniejszy, że widząc Twoje zdjęcie serce rozpierdala się na milion kawałków, że potrzebuje Twojego wsparcia, jak nigdy indziej. Jesteśmy tylko ludźmi, znasz mnie dobrze i wiesz, że żałuje wielu rzeczy, że najpierw robię a później myślę, że nie potrafię tak dalej funkcjonować. Nie śpię, ciągle łzy cisną mi się do oczy, nie poznaje samej siebie. Kiedyś śmiałam się godzinami, uwielbiałam gdy mnie łaskotałeś , pamiętam wszystkie kłótnie, ale wiesz co jest najgorsze? Że nie chce mi się tu dalej żyć.. 




 Możesz mnie nie lubić,nie zabronię ci tego.Tylko proszę nie wymyślaj niestworzonych historii na mój temat.


Możesz wszystko - zmienić, zapomnieć, wybaczyć, powiedzieć, wykrzyczeć, wyznać, odejść. 
Tylko najpierw sam sobie odpowiedz czy tego naprawdę chcesz.



Mówicie ze ja prawie w ogóle nie płaczę  I Tu się mylicie. Zawsze gdy  ktoś nawet w żartach powie coś na mój temat przychodzę do domu zamykam się w pokoju i zaczynam płakać.




Tak idealnie uświadomił ją, że nic dla niego nie znaczy.

Tak idealnie bała się wymówić na głos, że odszedł.

Zabolało.Nawet nie wiesz jak bardzo .
Skończyło się coś czego właściwie nie było,
ale Ciebie przecież to nie obchodzi, nie wiesz, że cierpię .
Nie wiesz, ze analizuje każda rozmowę i szukam w niej chwili gdy mnie doceniałeś.
Tylko tyle mi pozostało .




Któregoś dnia poznasz chłopaka,
który będzie Cię strasznie kochał i wtedy zadasz sobie pytanie 
- czemu przedtem zmarnowałam tyle czasu,
wzdychając do tego egocentrycznego palanta.


- Ty płaczesz?
- Tak
- Dlaczego?
- Zostawiłem dziewczynę, która oddałaby za mnie życie..
- I co?
- I oddała..




Mówią, żeby nigdy nie żałować znajomości z osobą,
przez którą było się szczęśliwym. Chuja prawda.
Należy żałować każdej wspólnie spędzonej sekundy,
bo gdy to odejdzie to zostajesz kurwa z niczym,
totalnie rozjebanym światem i osobowością.


Długo się nie widzieliśmy. a ja się zmieniłam.
Stałam się dziewczyną od której chłopaki nie mogą oderwać oczu.
I właśnie wczoraj przechodziłam obok ciebie,
zacząłeś gwizdać i mówić 'ulala'. Uśmiechnęłam się pod nosem.
Nie poznałeś mnie. Z gracją się odwróciłam. Uśmiechnęłam się tym uśmiechem,
którym obdarzałam tylko ciebie. Zaniemówiłeś. Twarz ci dziwnie pobladła.
A więc jednak przypomniałeś sobie kim jestem.
Odwróciłam się na pięcie i poszłam przed siebie.
Słyszałam słowa twoich kumpli ' znasz ją ? ! ' -milczałeś. Byłam z siebie dumna.



Kiedyś wreszcie nadchodzi ten dzień, w którym czujesz, że już zapomniałaś.
Zamknęłaś za sobą pewien rozdział życia i brniesz do przodu.
Budujesz wszystko na nowo. Starasz się. Uśmiechasz.
Zaczynasz wierzyć, że rzeczywiście jest już coraz lepiej.
Ale wystarczy tylko ułamek sekundy, słowo, spojrzenie,
byś zrozumiała, że przez ten cały czas tylko oszukiwałaś siebie.



Nie odzywał się przez tydzień. Dzwoniłam nie odbierał,pisałam nie odpisywał. Po 2 dniach napisał mi SMS'a ze z nami koniec. Załamałam się. Postanowiłam ze się zmienię. Zaczęłam biegać. Nie pomagało. Wiec zaczęłam mniej jeść. Codziennie rano stawałam na wadze z myślą ze trochę schudłam. Po 2 miesiącach  udało mi się. Pewnego dnia obudziłam się z myślą ze  może się coś zmieni. Gdy wchodziłam do szkoły zobaczyłam Ashton'a przy swojej szafce. Przeszłam obok niego nie odzywając się. Gdy otworzyłam swoją  szafkę dziwnie na mnie popatrzył. Zapytał czy jestem nowa. Uśmiechnęłam się tylko i na niego popatrzyłam. W tym momencie trzasnął drzwiczkami od szafki,złapał plecak i wyszedł.Wtedy uświadomiłam sobie ze mnie rozpoznał.Nie rozumiałam dlaczego tak zareagował. Wzięłam książki z szafki i zamknęłam  ją. Gdy wchodziłam do klasy zobaczyłam ze go nie ma. Wszyscy na mnie  jakoś dziwnie patrzyli.Nie wiedziałam o co im chodzi. Gdy usiadłam do swojej ławki,podszedł do mnie jego przyjaciel. Zapytał czy wiem. Nie odpowiedziałam mu nic.Wtedy powiedział mi ze Ashton się wyprowadza. Udawałam ze mnie to nie obchodzi. Na lekcji nie mogłam się skupić. Cały czas myślałam o Ashton'ie.Gdy zadzwonił dzwonek poszłam do dyrektorki (mojej cioci) zeby mnie zwolniła. Na początku nie chciała się zgodzić ale potem mnie zwolniła. Gdy tylko wyszłam ze szkoły zadzwoniłam do Ashton'a nie odbierał. Wiedziałam ze nie ma go w domu. Pomyślałam trochę i przypomniałam sobie nasze ulubione miejsce. Pobiegłam tam. Nie było to daleko. Gdy już byłam na miejscu zobaczyłam go siedzącego na moście. Podeszłam do niego  i usiadłam obok. Siedzieliśmy 15 minut w ciszy. Zapytał mnie dlaczego się zmieniłam .Nie wiedziałam jak mu odpowiedzieć. W końcu mu wszytko opowiedziałam. Przeprosił mnie za to,ale ja wiedziałam ze to nie jego wina .Zapytałam kiedy wyjeżdża. Chyba go to zabolało bo  z oczu poleciało mu kilka łez. Powiedział ze za 3 dni. Zrobiło mi się przykro. Teraz dopiero uświadomiłam sobie, ze on dalej mnie kocha i ze zerwał ze mną tylko  dlatego ze bał się powiedzieć ze wyjeżdża. Przytuliłam go i powiedziałam ze możemy przeciez zostać przyjaciółmi. Nie wiem jak będzie ale nie chce go stracić. Wiedziałam ze już możemy się nie zobaczyć. Pocieszałam go a sama miałam ochotę płakać... 

*3 dni później*     

Ashton ma samolot o 15.00 wiem ze muszę się z nim pożegnać,ale nie mam ochoty tam iść. Boje się ze go nie zobaczę. Musze jechać na lotnisko,chociaż wiem ze będę płakać.

Godzina 14.30:
Jesteśmy już na lotnisku. Zaraz będzie najtrudniejszy moment.Musze się z nim pożegnać. Będę za nim tak cholernie tęsknic. 

Godzina 15.00:
Ashton właśnie odleciał. Obiecaliśmy sobie ze będziemy do siebie dzwonic i nawet może w wakacje do niego pojadę. Bardzo mi go będzie brakować. Kiedyś byliśmy para ,a teraz jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi... 



Napisałam takie mini opowiadanie :D. Mam nadzieje ze się podoba.A co do tamtego opowiadania 
to niedługo dodam. :D Jakbyście chcieli więcej takich opowiadań piszcie w komentarzu :D 

wtorek, 15 października 2013

Rozdział 8

Wiedziałam ze nie jestem nikomu potrzebna. Wiedziałam ze ranie wszystkie osoby dookoła. Może rzeczywiście było by im lepiej beze mnie ? Może znowu spróbuję dać im spokój  Tym razem uda mi się. Na pewno. Może spróbuję się zabić inaczej. Tak zeby mnie nikt nie znalazł  Może w końcu dam im spokój. Przecież i tak mnie nie chcą  Ja mam dopiero 13 lat.Dzisiaj są moje 14 urodziny. Chciałam je spędzić  z rodzina i z przyjaciółmi  Jak zawsze. Ale skoro nie mam nikogo.Nie chce ich obchodzić sama.Nie chce być sama. Dam im prezent.Dam im w końcu święty spokój. Rzuciłam telefon na półkę i schowałam się pod kordle. Nie chciałam zeby ktoś widział jak plączę  Po 15 minutach przyszli rodzice i Przemek. Teraz go zaczęłam obchodzić. Teraz gdy staram się o nim zapomnieć. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Chciałam tylko dać im wszystkim spokój  Chciałam zeby lepiej im się żyło. Chciałam zeby żyli jak dawniej tylko beze mnie. Może gdybym zniknęła Josh przeprowadził by się do nich z powrotem ? Może byli by szczęśliwy.
Odkryli mnie i zaczęli coś do mnie mówić  Nie słuchałam ich. Chciałam tylko zeby sobie poszli. Rodzice wyszli ale został Przemek. Zapytał mnie dlaczego to zrobiłam. Dlaczego chciałam się zabić. Przecież to proste i logiczne chciałam dać im spokój. Wytłumaczyłam mu wszystko i kazałam mu wyjsc. Na koniec powiedział  mi tylko tyle ze nie powinnam tak myśleć i ze mnie potrzebują  Potrzebują mnie ? Raczej ja ich nie obchodzę  Gdy Przemek wyszedł poszłam do łazienki i przebrałam się. Nie myślałam wtedy logicznie. Chciałam uciec ze szpitala. Miałam już dość ich odwiedzin. Miałam dość słuchania bzdur. Gdy dochodziłam już do drzwi,zakręciło mi się w głowie i chyba zemdlałam. Nie wiem co się działo. Dopiero po godzinie obudziłam się. Oczywiście dostałam ochrzan od lekarza i rodziców. Ja tylko chciałam wyjsc. Chciałam wrócić do domu. Co ja gadam! Przecież ja nie mam domu. Nie chce tu zostać. Gdy tylko wyjdę ,wyjadę. Nie wiem gdzie. Gdzieś daleko z tad. Bardzo daleko. Jeżeli nie uda mi się wyjechać spróbuje zrobić to jeszcze raz.... spróbuje dać im spokój. Może tym razem mi się uda.Musi mi się udać. Przecież oni nienawidzą mnie coraz bardziej.Po co ja się w ogóle urodziłam ? Po to zeby spieprzyć wszystkim życie  Po to zeby wszyscy mnie nienawidzili? Nie chce tak żyć. Ja nie chce w ogóle żyć. Lepiej im będzie beze mnie o wiele lepiej. Gdy tylko minie trochę czasu znowu to zorbie......
Może wtedy zrozumieją jak mnie ranili.Jak ja przez nich cierpiałam. Cierpiałam przez ich nienawiść. Może wtedy ich to zaboli tak jak mnie bolało  Może wtedy zrozumieją ze to wszystko przez nich...